Mam w zanadrzu kilka historii z życia, z kategorii samochodowej.
Pamiętam jak dziś, jak pierwszy raz próbowałam sama zatankować. Elegancko podjechałam na stację benzynową, wysiadam, biorę wąż z dystrybutora i on coś nie chce współpracować. Ciągnę i ciągnę bo jest za krótki, benzyna zaczyna wypływać z rury, bo przez przypadek duszę zwolnienie blokady i dostaję oczu jak pięć złotych. Paliwo mam na butach i spodniach. Tragedia. Na to wszystko wychodzi pan z obsługi stacji i pyta z uśmieszkiem czy pomóc. No raczej. Potem czuję się jak blondyna u mechanika samochodowego, a miało być tak dobrze.
Jeszcze jako młody kierowca, to właściwie była moja pierwsza, dłuższa jazda samochodem. Wracałam z drugiego końca miasta, już mocno wieczorową porą. Nagle patrzę w tylne lusterko, za mną jedzie policja. Tak się zdenerwowałam, mimo regulaminowej prędkości, że z tego wszystkiego stwierdziłam że zjadę im z drogi i wjadę na drugi pas. Włączyłam migacz, zamknęłam oczy i jadę. Oni postanowili zrobić to samo, w tym samym czasie. Po chwili więc zobaczyłam z boku, koguta i machającego policjanta, że mam zjechać. Z wrażenia zjechałam, ale nie wysiadłam. Nogi miałam jak z waty. Policjant musiał przyjść po mnie. Dostałam tylko upomnienie, bo ledwo odebrałam prawo jazdy, a minę miałam niewyjściową, więc się chyba nade mną zlitowali. Co nie umniejsza faktu, że w pierwszej jeździe, zajechałam drogę policji. Na pustej drodze. Brak słów
:)
Pamiętam jak dziś, jak pierwszy raz próbowałam sama zatankować. Elegancko podjechałam na stację benzynową, wysiadam, biorę wąż z dystrybutora i on coś nie chce współpracować. Ciągnę i ciągnę bo jest za krótki, benzyna zaczyna wypływać z rury, bo przez przypadek duszę zwolnienie blokady i dostaję oczu jak pięć złotych. Paliwo mam na butach i spodniach. Tragedia. Na to wszystko wychodzi pan z obsługi stacji i pyta z uśmieszkiem czy pomóc. No raczej. Potem czuję się jak blondyna u mechanika samochodowego, a miało być tak dobrze.
Jeszcze jako młody kierowca, to właściwie była moja pierwsza, dłuższa jazda samochodem. Wracałam z drugiego końca miasta, już mocno wieczorową porą. Nagle patrzę w tylne lusterko, za mną jedzie policja. Tak się zdenerwowałam, mimo regulaminowej prędkości, że z tego wszystkiego stwierdziłam że zjadę im z drogi i wjadę na drugi pas. Włączyłam migacz, zamknęłam oczy i jadę. Oni postanowili zrobić to samo, w tym samym czasie. Po chwili więc zobaczyłam z boku, koguta i machającego policjanta, że mam zjechać. Z wrażenia zjechałam, ale nie wysiadłam. Nogi miałam jak z waty. Policjant musiał przyjść po mnie. Dostałam tylko upomnienie, bo ledwo odebrałam prawo jazdy, a minę miałam niewyjściową, więc się chyba nade mną zlitowali. Co nie umniejsza faktu, że w pierwszej jeździe, zajechałam drogę policji. Na pustej drodze. Brak słów
:)
Komentarze
Prześlij komentarz