Przejdź do głównej zawartości

Próbki próbeczki


Moim sprawdzonym sposobem, na to by nie wtopić pieniędzy w np. niepasujące perfumy, jest po prostu zakup próbek. Niestety piszę zakup, ponieważ u nas w kraju, nawet w dobrej drogerii, bardzo ciężko uzyskać próbkę interesujących nas perfum. Pozostaje jedynie opryskanie się (bo na skórze zapach się zmienia, więc papierowe paski to nie najlepszy pomysł sprawdzania danego zapachu) na miejscu testerem. Jednak by przekonać się do danych perfum, potrzebne są dłuższe testy. Dlatego nabywam, przeważnie online, próbki zapachów. Koszt ich nie jest zbyt wielki, jednak nadal jest to denerwujące, że muszę je kupować. Za granicą, jeśli nie mają akurat na stanie próbek wybranych perfum, to zawsze mogą je zrobić - odlewając z testerów i to robią bez najmniejszych problemów. U nas jak narazie jest to nie do pomyślenia. Cóż może kiedyś dobijemy do takiego standardu obsługi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wakacyjne smaki

Prsut http://iczarnogora.pl/przysmaki-czarnogory/ Z każdej podróży przywożę zawsze oprócz wspomnień i fotografii, jakieś ciekawe przepisy i nowe doznania dla podniebienia. Smak nawet tych samych potraw w różnych krajach jest inny. Spróbujcie pomidorówki, która jest dostępna praktycznie wszędzie. W każdym z miejsc będzie smakować inaczej. Jedne nam bardziej podejdą, inne mniej. Zawsze jednak warto spróbować, a nuż znajdziemy kolejny smaczny produkt. Potem staram się znaleźć je w sklepie i przywieźć do domu. I tak z Włoch przywożę sery dojrzewające, które są w stanie przetrwać podróż  i nalewki alkoholowe. Z Grecji zazwyczaj oliwki i oliwę. Z państw Bałkańskich różnie, głównie wino, czasem sery i suszone szynki oraz pasty z warzyw w słoikach (typu Ajwar itp.). Staram się też popróbować nowych smaków miodu, wziąć paczkę - dwie przypraw i czasem jakieś słodycze. A Wy co wiezie ze sobą z wakacji?

Marcel

Nasz Marcel po raz kolejny zrobił sobie kuku - pękł mu policzek. Wariat jak tylko dostanie swój przysmak - rodzynkę to wpycha ją w całości, tak jakby nigdy nie jadł. Dopycha jeszcze swoją paszę i potem ma ranę. Trzeba go zawieźć do weterynarza, musi dostać antybiotyk i ogólnie nie jest kolorowo. Staram się mu już kroić te rodzynki, ale z Marcelem nigdy nic nie wiadomo. Nawet już orzeszki w cząstkach mu dajemy, byle nie pchał sobie zbyt dużo w te chomicze policzki.

Auto opowieści

Mam w zanadrzu kilka historii z życia, z kategorii samochodowej. Pamiętam jak dziś, jak pierwszy raz próbowałam sama zatankować. Elegancko podjechałam na stację benzynową, wysiadam, biorę wąż z dystrybutora i on coś nie chce współpracować. Ciągnę i ciągnę bo jest za krótki, benzyna zaczyna wypływać z rury, bo przez przypadek duszę zwolnienie blokady i dostaję oczu jak pięć złotych. Paliwo mam na butach i spodniach. Tragedia. Na to wszystko wychodzi pan z obsługi stacji i pyta z uśmieszkiem czy pomóc. No raczej. Potem czuję się jak blondyna u mechanika samochodowego, a miało być tak dobrze. Jeszcze jako młody kierowca, to właściwie była moja pierwsza, dłuższa jazda samochodem. Wracałam z drugiego końca miasta, już mocno wieczorową porą. Nagle patrzę w tylne lusterko, za mną jedzie policja. Tak się zdenerwowałam, mimo regulaminowej prędkości, że z tego wszystkiego stwierdziłam że zjadę im z drogi i wjadę na drugi pas. Włączyłam migacz, zamknęłam oczy i jadę. Oni postanowili zrobić